Oglądam Pierwszą Miłość i tak sobie myślę, że napiszę nowego posta.
Jest weekend, mam wreszcie swojego kompa, więc można poszaleć xD.
Jakieś czas temu pisałam Wam, że blog nawiązał kolejną współpracę. Jedną z nich jest właśnie firma Carmex i dziś chciałabym zrecenzować produkt, który otrzymałam.
W swojej ofercie Carmex ma balsamy w formie słoiczka, tubki (wersje wiśniową recenzowałam tu klik), oraz sztyftów. Natomiast nowością jest Moisture Plus Clear oraz o ile się nie mylę kremy do rak.
W moje rączki wpadł klasyczny Carmex w sztyfcie.
Słowo producenta:
Kilka słów ode mnie:
Opakowanie: Początkowo balsam zapakowany jest w przeźroczyste opakowanie z kartonową podkładką, na której zawarte są potrzebna dla konsumenta informacje. Dodatkowo balsam zabezpieczony jest nalepką na nakrętce dzięki której mamy pewność, że nikt balsamu nie otwierał. Opakowanie jest naprawdę solidne.
Sam sam sztyft mieści się w małym poręcznym opakowaniu, które spokojnie mieści się w kieszeni czy torebce i możemy mieć je zawsze przy sobie. Balsam wysuwamy za pomocą pokrętła, które przy kręceniu tyrkocze :D. Nie mam problemu z wsuwaniem i wysuwaniem balsamu.
Kolor balsamu jest przeźroczysty. Nadaje ustom subtelny połysk.
Zapach: ewidentnie czuć mentol, kamforę. Mi w ogóle nie przeszkadza :).
Działanie: Często używam Carmexu (świadczy o tym fakt, że dostałam kilka zapytań w szkole po co się tak często tym maziam xD). Zazwyczaj używam przed wyjściem z domu jak i po jedzeniu i piciu (tak jak zaleca producent). Przez mrozy miałam dość mocno spękane usta, a balsam już pierwszego dnia ładnie je zaleczył. Kiedy pojawił mi się tzw. zajad, regularne używanie balsamu poradziło sobie z natrętem w jeden dzień! Po nałożeniu balsamu czuć lekkie mrowienie i chłodzenie ust co spowodowane jest zawartością kamfory i mentolu w składzie - na wietrze czuć chłód na ustach dużo bardziej co czasem mi przeszkadza. Balsam długo utrzymuje się na ustach, dlatego też jest bardzo wydajny.
Smak: no cóż mimo wszystko zdarza mi się oblizać usta. Smak nie jest wyrafinowany :D, ale wydaje mi się, że jest lepszy od wersji wiśniowej (albo ja po prostu się już przyzwyczaiłam). Pan B. twierdzi, że ten balsam ma mdły smak. No cóż same spróbujcie ;).
Balsam posiada SPF 15, który dodatkowo chroni nasze usta przed promieniami słonecznymi.
Podsumowując:
Uważam, że balsamy Carmex są idealne na każdą pogodę i idealnie zajmują się Naszymi ustkami dbając o ich nienaganną kondycję. Nie wiem, który wolę bardziej ten czy wiśniowy. Obydwa spisują się celująco i na pewno wypróbuję inne wersje.
Pojemność: 4,25 g
Cena: ok. 8 zł
Dostępność: Rossmann, SuperPharm, Drogeria Natura
Zapraszam również na Fan Page firmy Carmex
Dziękuję Panu Pawłowi za zaufanie oraz za przekazany mi kosmetyk.
Otrzymanie darmowego produktu do testowania w żaden sposób nie wpływa na rzetelność mojej recenzji.
Jest to moja subiektywna opinia.
Miałyście balsam Carmex ? jak spisał się u Was ?
Pozdrawiam :)
Ps. haha, ale mi zeszło pisanie posta :D zaczęłam na pierwszej miłości, a skończyłam dopiero teraz :P
Wszyscy polecają i jest dobry :)
OdpowiedzUsuńmam i uwielbiam :)))
OdpowiedzUsuńTeż go lubię :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie idę się wysmarować :P
mam i bardzo lubię ;))
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;D
mam, ale w tubce i nie polubiliśmy się :) Wolę pomadki Nivea :)
OdpowiedzUsuńhttp://paper-lady.blogspot.com/
używam wisniowego :)
OdpowiedzUsuńMam i ciągle o nim zapominam ;)
OdpowiedzUsuńja mam carmexa wyciskanego. Jest bardzo dobry. Gdy go nakładam jest na ustach uczucie chłodu. Trwałość również bez zarzutów ;D
OdpowiedzUsuńMiałam od dłuższego czasu balsam w tubce wiśniowy,ale jakoś nie przypadł mi do gustu.Dostałam ten sam balsam co ty do przetestowania,na początku myślałam na pewno nic lepszego nie zadziwiona.A to szok jest wspaniały i ślicznie pachnie :)
OdpowiedzUsuńlubię ;) clasyczna wersja tubka zawsze przy sobie
OdpowiedzUsuńNie miałam go nigdy ;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam te pomadki!
OdpowiedzUsuńMam w tubce i lubię ;) A mam wersję truskawkową ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam go :)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem wielką fanką carmexu, może dlatego, że próbowałam najpierw w słoiczku, a szczerze nienawidze tej formy aplikacji, bo po każdym użyciu muszę umyć dłonie. Pozatym klasyczny carmex odstrasza mnie jednak zapachem ciut...Później miałam wiśniiowy w tubce który w lecie rozpuszczal się i był zbyt wodnisty, a zapach wiśni stał się po jakimś czasie męczący. Pozatym działanie ma ok, ale znalazłam cos w sztyfcie co ma ciut ładniejszy zapach i jest przez pół tańsze a działanie takie samo:)
OdpowiedzUsuńmam w słoiczku zwykły, w tubce zwykły i w tubce wiśniowy i ten ostatni jest najlepszy bo ładnie pachnie i najlepiej się aplikuje :)
OdpowiedzUsuńwersji w sztyfcie jeszcze nie próbowałam ;) a powinnam, bo te tubkowe (zapachowe) są dla mnie straszne (w smaku i zapachu) a słoiczkowy jest niewygodny
OdpowiedzUsuńJak to możliwe, że carmexa jeszcze nie mialam?
OdpowiedzUsuńTo jest chyba jak z lakierami Safari... są wszędzie tylko nie w Poznaniu :(
Mam i leży gdzieś w czeluściach szuflady :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja ! A takie cacko by mi się przydało dlatego niebawem zajrzę do Rossmana :)
OdpowiedzUsuńmuszę go w końcu wypróbować.
OdpowiedzUsuńJa bardzo się znim polubiłam
OdpowiedzUsuń